W ramach 6. kolejki Ligi Mistrzów, szczypiorniści Łomży Industrii Kielce pokonali Pick Szeged 37:30. Węgierskiej drużynie jeszcze nigdy nie udało się wygrać w Hali Legionów, chociaż do Kielc przyjechali po raz szósty.
Pick Szeged do tej pory w Kielcach był sześciokrotnie. Tyle samo razy Węgrzy do domu wracali na tarczy. Co więcej, oba zespoły mierzyły się ze sobą do tej pory 10 razy, a kieleccy szczypiorniści przegrali tylko 2 mecze. Statystyki jasno więc wskazywały faworyta. U jednego z bukmacherów kurs na wygraną Łomży Industrii Kielce wyniósł 1.25, czyli tak zwany “pewniaczek” na kuponie. I jeśli ktoś postawił wczoraj na drużynę z Kielc, to na pewno się nie zawiódł. Przewagę na papierze zawodnicy z Kielc potwierdzili również na parkiecie.
Air show @arekmoryto‼️ 🛩️🤯#gramyRAZEM #dawajDAWAJ #ehfcl pic.twitter.com/s8aERVCn68
— Łomża Industria Kielce (@kielcehandball) November 3, 2022
Zabójcza pierwsza połowa Kielczan
Trener Talant Dujshebaev posłał do gry identyczny 15-osobowy skład, który przed tygodniem wygrał na wyjeździe z RK Celje Pivovarną Lasko. Wśród nieobecnych wciąż są m.in. francuskie skrzydła, czyli Dylan Nahi i Benoit Kounkoud. W obozie rywali także mogliśmy znaleźć znajome twarze. Do Kielc wraz z Pickiem Szeged wrócił bowiem Dean Bombac.
Pierwszą bramkę w meczu zdobył Szymon Sićko. Był to zwiastun bardzo udanego początku w wykonaniu kielczan, bo chwilę później rzut karny egzekwowany przez Bogdana Radivojevicia obronił Andreas Wolff. Kolejne gole dla żółto-biało-niebieskich zdobyli Alex Dujshebaev i Michał Olejniczak. Kiedy Kent Robin Toenessen w 4. minucie pierwszy raz zapunktował dla gości, kielczanie mieli już trzy bramki na koncie.
Gospodarze ani myśleli zwalniać nogi z gazu. Po dziesięciu minutach było 8:3, a po piętnastu – 13:4. Świetnie bronił Andreas Wolff, w obronie mur postawili Artsem Karalek do pary z Tomaszem Gębalą, zaskakujące rzuty posyłał Daniel Dujshebaev, regularnie bombardował także Szymon Sićko. Mistrzom Polski wychodziło dosłownie wszystko.
Nie inaczej było, gdy po kwadransie trener Talant Dujshebaev zastosował tradycyjną rotację. Na „dzień dobry” pajęczynę z bramki Mirko Alilovicia zdjął Nedim Remili. W pewnym momencie gospodarze zbudowali nawet dziesięć bramek zaliczki (16:6), ale z letargu wybudzili się wreszcie goście. Pick Szeged dzięki bramkom Muguela Martinsa zmniejszył straty do pięciu „oczek” (13:18). Skuteczne kontrataki wykańczane przez Arkadiusza Moryto pozwoliły jednak naszej drużynie odbudować część przewagi jeszcze przed zejściem do szatni (22:14).
Przypieczętowane zwycięstwo w drugiej połowie
Po powrocie do gry Mistrzowie Polski znów włączyli wyższy bieg i szybko osiągnęli najwyższe w meczu prowadzenie 29:18. Andreasa Wolffa zmienił w bramce Mateusz Kornecki, swoją obecność na parkiecie kilkoma bramkami zaznaczył także Alex Dujshebaev.
Po osiągnięciu wysokiej zaliczki w szeregi Mistrzów Polski wkradło się nieco rozluźnienia, efektem czego powtórzył się schemat znany z pierwszej partii, gdy Pick Szeged krok po kroku zmniejszał swoje straty. Węgrzy zanotowali dwie czterobramkowe serie, dzięki czemu zniwelowali różnicę do czterech „oczek” na siedem minut przed końcem (31:27).
Na szczęście, w decydującym momencie gospodarze zachowali zimną krew i nie pozwolili rywalom na więcej. Najskuteczniejszymi zawodnikami na parkiecie byli Szymon Sićko i Arkadiusz Moryto, którzy zdobyli po siedem bramek. Ostatecznie Łomża Industria Kielce zwyciężyła 37:30.
Łomża Industria Kielce – Pick Szeged 37:30 (22:14)
Łomża Industria Kielce: Kornecki (2/14=14%), Wolff (11/28=39%) – Sanchez-Migallon, Olejniczak 2, Wiaderny 2, Sićko 7, A. Dujshebaev 4, Tournat 2, Karacić 1, Moryto 7, D. Dujshebaev 3, Thrastarson 1, Remili 4, Gębala, Karalek 4
Pick Szeged: Alilović, Krivokapić – Tonnesen 3, Bodo, Martins 5, Radivojević 4, Szita 1, Gaber 3, Sostarić 1, Garciandia 5, Bombac 1, Rosta 3, Mackovsek 1, Blonz 3