„To PO i Marzena Okła-Drewnowicz są architektami niewykorzystanych szans dla Skarżyska. Odrzućmy ten układ!” – wywiad z wiceministrem Grzegorzem Witkowskim

Panie ministrze jesteśmy po konferencji prasowej ws. nowego etapu realizacji budowy zbiornika Bzin. Jakie szanse z tym związane rysują się przed Skarżyskiem-Kamienną?

Przede wszystkim to jest epokowa szansa dla Skarżyska-Kamiennej. Dlatego, że rzeka Kamienna już w czasach Staropolskiego Okręgu Przemysłowego była wykorzystywana gospodarczo, nie tylko w Skarżysku, ale też w jej dolnym i górnym biegu. Dziś w XXI wieku to jest szansa i przede wszystkim wyzwanie związane ze zmianami klimatu oraz funkcjami przeciwpowodziowymi i retencyjnymi. Jeśli dzięki temu Skarżysko-Kamienna, powiat skarżyski i cały subregion północnego województwa będzie atrakcyjniejszy dla turystów, dla przedsiębiorców, to tylko możemy się cieszyć. Nie można nie wykorzystać tej szansy. 

W jakim stopniu Skarżysko wykorzystało szanse na rozwój, które nadarzały się przez ostatnie 8 lat?

Słyszałem o różnych pomysłach, ale żaden nie został zrealizowany. Tak naprawdę żadna inwestycja miejska, która mogłaby mieć znaczenie w zakresie długofalowego rozwoju miasta, nie stała się faktem. Oczywiście wyremontowano wiadukt i dworzec, zbudowano tunel ze środków rządowych i europejskimi, ale czy to jest tzw. game changer? Według mnie nie. Moim zdaniem było bardzo dużo możliwości związanych z wybudowaniem obwodnicy Skarżyska na drodze S7. Szkoda, że władze miasta nie wykorzystały szansy i nie pozyskały terenów pomiędzy linią kolejową nr 8 w stronę Radomia a drogą S7. Są to tereny idealne dla inwestycji związanych z logistyką, transportem intermodalnym. Nie spotkałem na korytarzach Ministerstwa Infrastruktury Pani poseł Marzeny Okły-Drewnowicz, która starałby się lobbować za rozwiązaniami, które w branży logistycznej, transportowej, mogłyby zapewnić miastu długodystansowy rozwój. Było wiele możliwości pozyskania pieniędzy z Polskiego Ładu, czy innych programów rządowych na infrastrukturę, które w długiej perspektywie pozwoliłyby zaspokoić potrzeby takich inwestorów. Ze strony rządowej oraz samorządowej, na którą wpływ mają ludzie Prawa i Sprawiedliwości robiliśmy wszystko, aby pomóc miastu. Nie mówiąc już o dopchnięciu kolanem, za wszelką cenę, tematu obwodnicy miasta na S7, czy przejęciu inicjatywy w  temacie zalewu Bzin, to przecież razem z marszałkiem Bętkowskim i marszałkiem województwa łódzkiego Grzegorzem Schreiberem, uruchomiliśmy pasażerskie połączenia kolejowe do Końskich i Łodzi oraz wyremontowaliśmy wszystkie przystanki na tej trasie. 

W takim razie kto ponosi odpowiedzialność za te niewykorzystane szanse?

Najprostsze byłoby zrzucenie wszystkiego na prezydenta miasta. Jest to tania rozrywka. Moim zdaniem głównym architektem pewnych patologii na różnych odcinkach władzy samorządowej, w mieście i na terenie powiatu skarżyskiego, jest Platforma Obywatelska i jej liderka Marzena Okła-Drewnowicz. Nie można się zasłaniać tym, że w kraju PO nie rządzi od 8 lat, albo że marszałek województwa jest z PiSu i to stanowi jakąś przeszkodę. Platforma rządzi w mieście i powiecie i musimy o tym mówić wprost. Troje członków zarządu powiatu albo jest członkami PO, albo startowało z list PO. Przewodniczący rady miasta jest z PO. Wraz z kilkoma radnymi PO do tej pory tworzy trzon koalicji trzymającej władzę. Dawna prawa ręka Marzeny Okły-Drewnowicz, czyli Marek Materek, uwolnił się od jej śmiertelnego uścisku i dziś Starachowice się rozwijają. Życzę skarżyszczanom, aby poszli tą samą drogą i abyśmy odrzucili ten układ rządzący miastem w najbliższych wyborach samorządowych.

Gdy kilka lat temu władze miasta planowały dla skarżyszczan podwyżki cen za wodę, instytucja podlegająca Panu ministrowi, odpowiedzialna za recenzowanie takich pomysłów, mocno oponowała.  Zarzuciła wtedy utworzenie nieistniejącego do tej pory etatu wiceprezesa w MPWiK, który kosztuje mieszkańców grubo ponad 200 tys. zł brutto rocznie. Jak Pan ocenia tamte wydarzenia z perspektywy czasu?

To był właśnie świetny przykład tego patologicznego układu. Takiej koncesji, że nawet gdy władze w województwie stracił Pan Maćkowiak z PO, to zaraz koledzy mu stworzyli w MPWiK nieistniejącą wcześniej, świetnie płatną posadę. Przecież to stworzyło dodatkowe grube wydatki, na które zrzucają się mieszkańcy Skarżyska, płacąc opłaty za wodę. I robią to do dzisiaj. Mimo że Pan Maćkowiak, jako wicemarszałek województwa i skarżyszczanin, lobbował za takim rozwiązaniem, aby budować nową linię kolejową z Kielc do Końskich przez Wąsosz. Czyli tak naprawdę kolejowa obwodnica Skarżyska i wykluczenie komunikacyjne. I chwalił się tym na jednej z sejmowych komisji, na którą zabrała go ze sobą Marzena Okła-Drewnowicz. Nagrania z tej komisji nadal są w internecie. Każdy może je obejrzeć. Dla miasta kolejarzy jest to wyjątkowy i bezczelny policzek. Nie wiem, jak Pan Jan Maćkowiak może chodzić z podniesiona głową po ulicach naszego miasta. Jak Marzena Okła-Drewnowicz, która temu się przysłuchiwała, mogła potem zarzucać nam, że to my niszczymy Miasto Kolejarzy. Natomiast wracając do pytania, to gdyby nie regulator cen wód, który wprowadziliśmy, to już dawno w Skarżysku i nie tylko, byłyby gigantyczne podwyżki cen za wodę. I pamiętam jak wtedy prezydent Konrad Krönig robił niebywały fikołek i próbował zrzucać winę za podwyżki cen wody w Skarżysku na Wody Polskie i rząd. Więc przypominam, Panie prezydencie, to Pan wnioskował do Wód Polskich o zgodę na podwyżkę cen!

Panie ministrze, przez ostatnią dekadę rzadko pojawiał się Pan publicznie w Skarżysku. Czemu?

W Warszawie, dokąd wyjechałem, takich jak ja nazywa się „słoikami”. I jestem z tego dumny! Bo nie jestem warszawiakiem, tylko skarżyszczaninem. Moja małżonka również pochodzi ze Skarżyska. Często tutaj jesteśmy. Po skończeniu Erbla i studiów poświęciłem czas na służbę państwu polskiemu w skali makro. Pracowałem w ministerstwie przy dużych projektach, o których słyszeli chyba wszyscy Polacy, takich jak budowa gazoportu w Świnoujściu, czy przekopie Mierzei Wiślanej. To ogólnopolskie doświadczenie muszę teraz przekuć na zysk dla województwa świętokrzyskiego. Ale to prawda, rzadko pojawiałem się publicznie w Skarżysku. Aby przypomnieć i nawiązać do bieżącego tematu, jakim jest Bzin, to nawet 4 lata temu, kiedy nie myślałem o kandydowaniu na posła, nie miałem oporów, żeby z prezydentem Konradem Krönigiem, który dziś również kandyduje do Sejmu, stanąć na konferencji prasowej i powiedzieć „tak! robimy zbiornik Bzin”. To właśnie wtedy Komitet Stały Rady Ministrów podjął decyzję o budowie zbiornika. I tego się trzymaliśmy. Ponieważ bezpieczeństwo przeciw suszowe, czy przeciwpowodziowe, nie ma barw partyjnych. Mimo że miasto nie ma środków na ten cel, to my dziś mamy harmonogram, zdeterminowanych ludzi i są pieniądze, aby tę inwestycję przeprowadzić. Dla Państwa Polskiego 100 mln zł to nie jest duży wydatek, aby wybudować taki zbiornik.

Od wspomnianej przez Pana konferencji prasowej minęły 4 lata. Sprawy nabrały obrotu, dopiero gdy zapadła decyzja, że to Wody Polskie będą inwestorem. Czemu tak się stało?

Dopiero wczoraj, tuż przed konferencją prasową w sprawie Bzinu, co też jest symptomatyczne, biorąc pod uwagę fakt, że mamy tydzień do wyborów, dowiedziałem się, że miasto skupiło jakieś nowe  grunty pod przyszły zbiornik. Niech to będzie najlepszą odpowiedzią na pytanie czemu musieliśmy zmienić inwestora.  Najważniejsze jest to, że agenda rządowa podlegająca pod Ministerstwo Infrastruktury przejęła tę rolę i w końcu ruszyły prace. Pomógł w tym marszałek Andrzej Bętkowski. Chodzi o rozmowy dotyczące montażu finansowego. To były żmudne, zakulisowe procesy, ale tym się nie chwaliliśmy. Najważniejsze, że teraz możemy przejść w fazę projektową i za 16 miesięcy będziemy mieli kolejne dokumenty, które są niezbędne do tak dużej inwestycji. Zachęcam Państwa do zapoznania się z tzw. mapą drogową tej inwestycji, która krok po kroku pokazuje, jak skomplikowany jest to proces i czemu twa wiele lat.