Właśnie takiej reakcji od swojego zespołu oczekiwali kibice Dzików. Po udanym, acz nerwowym meczu, skarżyska ekipa przywozi do domu ważne zwycięstwo z Victorią Mniów wynikiem 2-4.
Po zeszłotygodniowej porażce z Radiators Stąporków, w kibicach popularnych Dzikusów, pojawiła się odrobina zwątpienia. Część z nich zastanawiała się, czy jest to zwiastun tego, że Dziki dotarły do swojego sufitu i w wyższej klasie rozgrywek, nie będą w stanie sobie poradzić. Jednak okazało się zupełnie inaczej. Dziki zwyciężyły nad Victorią Mniów 2-4 i odniosły tym samym pierwsze zwycięstwo w A-klasie. Do przerwy było 0:1. A strzelcem jedynej bramki był Kacper Gładyś, który w 12 minucie, po akcji kolegów i zamieszaniu w polu karnym posłał piłkę po ziemi w długi róg bramki.
Choć mecz z Victorią Mniów momentami był nerwowy, to w większości przebiegał pod kontrolą Dzików, a w niektórych momentach pod ich sporym dyktandem. Zwłaszcza w pierwszej połowie. Przed pierwszym gwizdkiem poznaliśmy składy. Tutaj było kilka niespodzianek i zmian w porównaniu z poprzednim meczem.
Mateusz Winter MVP
Na boisku bowiem pojawił się Mateusz Winter. Nie wystąpił w poprzednim spotkaniu z Radiators. Tym razem trenerzy Łukasz Kądziela i Cezary Nowak postawili na tego właśnie zawodnika w wyjściowym składzie. I okazała się to bardzo dobra decyzja. Większość akcji w pierwszej połowie Dziki prowadziły prawym skrzydłem. Właśnie tam grał Winter. Prowadził fenomenalne ataki i dryblingi, raz za razem stwarzał przewagę i zagrożenie. Cofał się do obrony i pomagał kolegom. Nie mylił się, był precyzyjny i o kilka kroków przed przeciwnikami. Swój występ uświetnił bramką zdobytą w 47 minucie na 0-2, gdy wbiegając sprzed pola karnego, wykończył świetne dośrodkowanie.
Nerwowo w drugiej połowie
W 59 minucie meczu bramkę na 0:3 strzelił Oskar Jankowski, który po indywidualnej akcji lewym skrzydłem, wykończył strzałem po ziemi. Od tej chwili zaczęły się kłopoty Dzików, ponieważ już kilkadziesiąt sekund później drużyna Victorii strzeliła bramkę na 1:3, a w 80 minucie po akcji środkiem pola przeciwnicy strzelili na 2:3. Dziki musiały skupić się na obronie swojej bramki. To nie przeszkodziło na przeprowadzenie kontrataku. Ponownie Oskar Jankowski samotnie pognał piłką lewym skrzydłem, minął dwóch przeciwników, wyszedł sam na sam z bramkarzem i posłał piłkę koło jego nóg. Mecz zakończył się wynikiem 2-4 dla Dzików.
Kibice na wyjeździe dopisali
Tym razem również nie zawiedli kibice Dzików. Za swoimi piłkarzami do Mniowa podążyło około 50 kibiców, którzy z pasją śledzili przebieg wydarzeń na boisku. Wśród nich znalazł się m.in. sekretarz województwa świętokrzyskiego, a zarazem radny miejski Mariusz Bodo.
Trenerzy Dzików zadowoleni
-Podjęliśmy walkę, mamy poprawę, chłopaki w końcu zaczęli strzelać bramki. W pierwszej połowie dobrze wypadaliśmy w walce fizycznej, w drugiej trochę zabrakło nam sił — powiedział nam po meczu trener Dzików Cezary Nowak.
Trener Łukasz Kądziela pytany o dobrą grę skrzydłowych podkreślał dobrą dyspozycję Mateusza Wintera. – Daliśmy Mateuszowi szanse i skorzystał z niej. A robotę wykończył Oskar Jankowski na skrzydle w drugiej połowie, który przecież zdobył dwie bramki po indywidualnych akcjach i oby tak dalej — skwitował trener Kądziela.
Cezary Nowak w rozmowie z nami uspokajał kibiców, że pierwszy mecz sezonu to był wypadek przy pracy, a Dziki zamierzają zrobić wszystko żeby być jak najwyżej.
Trenerzy ubolewają nad kontuzjami, które dziesiątkują zespół od początku sezonu. Obecnie jest 10 kontuzjowanych zawodników. W tym kapitan zespołu i najlepszy strzelec poprzedniej kampanii czyli Mateusz Witkowski. – Mateusz zgłasza gotowość do gry, ale chcieliśmy go oszczędzić dzisiaj, bo gdyby coś się dzisiaj przydarzyło, to mógłby wypaść z gry na dłuższy okres — mówi Łukasz Kądziela. – To samo jest z Kamilem Kępą, wybił bark w poprzednim meczu, ale był z nami i wspierał nas mentalnie na boisku. Mamy nadzieję, że w końcu zagramy w pełni mocnym składzie — zakończył trener Nowak.
Pełny mecz można obejrzeć na fanpage Dzików.
I połowa
II połowa