Od meczu z Elverum Handball nie minęło nawet 48 godzin, a drużyna Łomży Industrii Kielce rozgrywała kolejny mecz. Tym razem podejmowali u siebie Grupę Azoty Unię Tarnów.
W ramach 12. serii PGNiG Superligi, kielczanie odnieśli kolejne zwycięstwo. Tarnowianie ulegli w Kielcach 40:25. To już dziesiąty mecz w tym sezonie, w którym Łomża Industria Kielce dobija do granicy 40 zdobytych goli w jednym meczu.
Mecz z Unią Tarnów był pożegnaniem z Halą Legionów, bo następne mecze kielczanie zagrają kolejno w Elverum (Norwegia), Ostrowie Wielkopolskim, Segedyn (Węgry) i Płocku.
Grupa Azoty Unia Tarnów określana była przed meczem mianem prawdziwej rewelacji tegorocznej edycji PGNiG Superligi. Podopieczni doskonale znanego w Kielcach trenera Tomasza Strząbały zajmowali piąte miejsce w tabeli.
Trener Talant Dujshebaev posłał w sobotę do boju 14-osobowy skład. W porównaniu do czwartkowego wygranego spotkania z Elverum Handball (37:33), w ekipie żółto-biało-niebieskich zabrakło Benoita Kounkouda.
Kiepski początek meczu szczypiornistów z Kielc
Tarnowianie szybko udowodnili, dlaczego są nazywani “rewelacją sezonu”, a otrzymane pochwały nie były na wyrost. Rewelacyjnie w mecz wszedł Taras Minotskyi, lider strzelców PGNiG Superligi, który w ciągu 10 minut rzucił 4 bramki, dzięki czemu goście długo utrzymywali remisowy wynik (6:6).
W kieleckim zespole oczy kibiców były zwrócone na Elliota Stenmalma. Szwed, którego to wciąż pierwsze kroki w drużynie Łomży Industrii Kielce, skutecznie wyegzekwował rzut karny, a kilka chwil później popisał się udanym rzutem z dziewięciu metrów.
Grupa Azoty Unia Tarnów w pierwszej połowie potrafiła nawet wyjść na prowadzenie. Po kwadransie gry na tablicy widniał wynik 10:9. Od tego momentu jednak kielczanie “wrzucili” wyższy bieg. W 25 minucie było już 18:13, a zawodnikom Iskry udało się nawet rzucić pięć bramek pod rząd, zapewniając sobie bezpieczną przewagę.
#pgnigsuperliga
— Łomża Industria Kielce (@kielcehandball) November 26, 2022
⏱️ I 10' 6:6@kielcehandball 🆚 @unia_tarnow pic.twitter.com/pcWqf0wUtP
Do przerwy przewaga wzrosła jeszcze o trzy punkty. Po 30 minutach na tablicy zobaczyliśmy wynik 22:14. Wszystko dzięki świetnej dyspozycji Artsema Karaleka i Arkadiusza Moryto. Obaj rzucili po 4 bramki. W pierwszej połowie bramkę murował Wolff, osiągając 44% skuteczności i odbijając 11 piłek.
Na początku meczu nie graliśmy, tak jakbyśmy chcieli. Dopiero od okolic 20. minuty narzuciliśmy swoje warunki w obronie i do końca meczu powiększaliśmy przewagę. Trudno powiedzieć, dlaczego nam to tyle zajęło.
Szymon Sićko, rozgrywający Łomża Industria Kielce
Dominacja kielczan w drugiej połowie
Po powrocie do gry dominacja Łomży Industrii Kielce tylko się pogłębiała. W drugiej połowie po raz kolejny mieliśmy przyjemność oglądać 5-bramkową serię rzutów Mistrzów Polski, przez co różnica sięgnęła aż 14 bramek (29:15).
Finalnie na liście strzelców pojawili się niemal wszyscy zawodnicy z Kielc. Bramki nie zdobyli jedynie stojący między słupkami Wolff i Sanchez. Najskuteczniejszym zawodnikiem meczu został Astrem Karalek, który zdobył 7 bramek. Jedną mniej rzucił Alex Dujshebaev, a MVP spotkania został Andreas Wolff.
Ostateczna różnica sięgnęła piętnastu goli (40:25). To już dziesiąty mecz w bieżącym sezonie, kiedy kielczanie dobili do granicy 40 zdobytych goli. Najlepszy sezon pod tym względem drużyna Łomża Industria Kielce zaliczyła w 2018 roku. Wówczas Mistrzowie Polski 19 razy osiągnęli taki wynik. Czy w tym sezonie rekord będzie zagrożony?
Łomża Industria Kielce – Grupa Azoty Unia Tarnów 40:25 (22:14)
Łomża Industria Kielce: Kornecki, Wolff (17/41=41%) – Karalek 7, A. Dujshebaev 6, Nahi 5, Moryto 4, Karacić 4, Olejniczak 4, Sićko 3, Wiaderny 3, Stenmalm 2, Thrastarson 1, Gębala 1, Sanchez
Grupa Azoty Unia Tarnów: Małecki – Podsiadło 6, Minotskiy 5, Matsuura 4, Yoshida 4, Sikora 2, Zahirovic 1, Bushkou 1, Kowalik 1, Słupski 1, Sanek, Kasahara, Wątroba, Małek, Wajda, Mrozowicz
Źródło i fot.: Łomża Industria Kielce